Ziemia obiecana

31-08 - 27-09-2019

SYLWIA SOLAK
Kuratorka: Agnieszka Gołębiewska

Patrzymy na ciemną i pomarszczoną powierzchnię oceanu. Mroczna i niepokojąca, jak ta z Lemowskiego Solaris, okazuje się sfotografowanym płatem mięsa.
Coraz bardziej oddalamy się od natury, jednocześnie przecież wiedząc, że jest nam niezbędna do życia. I do przeżycia. Coraz bardziej ją jednak eksploatujemy: zjadamy coraz więcej i więcej mięsa, zarzucamy oceany plastikiem, kupujemy i bez umiaru konsumujemy, jakbyśmy perwersyjnie jak najszybciej chcieli zobaczyć, jak ziszczają się wizje zagłady rodem z katastroficznych filmów.

Pokaż więcej

Sylwię Solak interesują relacje z naturą. Przywykliśmy myśleć o nas jako o zwycięzcach, zdobywcach i kolonizatorach. Artystkę fascynuje kartografia tych podbojów zapisana w organiczności futer, fakturze mięsa i w ukazanych w bliskich planach niewyprawionych skórach. Sama zleciła w geście okazania szacunku dla zwierząt wyprawienie ich futer, które dla myśliwych są tylko odpadem po polowaniu. Wszystko to są to dzisiaj wizerunki czegoś, czego genezy nie chcemy już znać. A przecież ten dziki zew to część naszej natury.

W filmach science-fiction wiele razy oglądamy ten sam powtarzający się schemat: kiedy zawodzą wszystkie technologie, które dawały ludziom poczucie władzy nad światem, ludzie wracają do natury, szukając w niej schronienia. Dzisiaj, zmęczeni cywilizowaniem i kolonizowaniem natury, wracamy do niej, w tym do lasów, z których niegdyś wyszliśmy.
Jesteśmy częścią natury, nawet jeśli dla wielu z nas jest obecna jedynie w formie tapety windowsa. Jesteśmy od niej zależni i zawsze, ostatecznie, szukamy remedium na nadmiar cywilizacji w dziczy. Przyciągająca nas atawistycznie dzika natura, masowe zabijanie zwierząt i spożywanie mięsa potwierdzają, że sami jesteśmy żarłocznymi zwierzętami.

Ziemia obiecana, ziemia rzekomo oddana nam pod władanie, którą biblijnym tropem czynimy sobie poddaną, eksploatując ją i niszcząc, o wiele bardziej jest tak naprawdę ziemią obiecaną jak z Reymontowskiej powieści. W niej to miasto i wytworzony niesprawiedliwy system, niczym zawsze głodny potwór z gargantuicznym apetytem pożerało ludzkie masy. Dzisiaj człowiek tak traktuje inne gatunki, zabijając je na mięso, dla zabawy, trując plastikiem, maltretując w laboratoriach

Sylwia Solak, malarka i graficzka, tworzy swoje prace etapami, jak warstwy gleby w lesie: rysuje na fotografiach, tworzy akwaforty na cyfrowych wydrukach, skanuje, edytuje, ponownie rysuje i maluje. 
Artystka ukazuje nam fakturowość leśnej ściółki, zapomniany szlak w głuszy usłany liśćmi i połamanymi gałęziami. Ten surowy, wielkoformatowy szkic wykonany węglem jest tylko pozornie prostolinijnym gestem artystki, tak naprawdę stanowczym statementem oddania dzikości w sposób najbardziej szczery

W psychoanalizie tzw. test lasu pokazuje nasze ukryte pragnienia, źródła siły, ale też lęki i wyparte przekonania. Las jest jak wielka kraina archetypów. Czy to w Goethowskim „Królu Olch“, czy w „Antychryście“ Larsa von Triera dzika natura i ciemny las postrzegane są jako zagrożenie i projekcja naszych głęboko skrywanych obaw. U Junga w „Archetypach i zbiorowej podświadomości“ las jest zawsze tropem z bardzo wyrazistym elementem mistyczno-emocjonalnym.
Z kolei Wilderness therapy, terapia w lasach i na dzikich terenach, praktykowana w Stanach Zjednoczonych od lat 20. ubiegłego wieku, jak też shinrin-yoku, japońska kąpiel leśna i sylwoterapia (łac. „silva“ – las), to wszystko praktyki terapeutyczne zachęcające do powrotu do natury, jako wielkiego źródła siły.
Podążmy tam za Sylwią.

Zobacz artystę >

Pokaż mniej

previous arrow
next arrow
Full screenExit full screen
previous arrownext arrow
Slider