Kuratorka: Agnieszka Gołębiewska
Jesteśmy w salonie majętnej burżuazji.
Salon ów, tak ważny i znany wcześniej również w Krakowie, był miejscem reprezentacji, socjalizacji, „bywania”, prezentowania się, spotkań świata interesów i polityki ze światem artystycznym.
Pełno tu pięknych, wysmakowanych przedmiotów, mebli, tkanin. I wreszcie obrazów. Artystyczne aspiracje domowników mieszają się z ich rodzinnymi pamiątkami i artefaktami z przeszłości.
Bukoliczne pejzaże, heroiny z eposów, nimfy i putta, oprawione w złoto zwierzęce poroża.
To ślady wspaniałej przeszłości, bądź przeszłość naprędce budowana.
Salon to scena. Wydarzenia w nim się odbywające to widowisko, w którym ludzie z tej klasy społecznej nieustannie występują.
Rola kobiety w salonie także była szczególna. Była jego organizatorką, ale również sama jednym z jego pięknych obiektów. Wszak wszystko należało do pana domu.
Pokaż więcej
Gabriela jest tu i gospodynią salonu i autorką niemal wszystkich znajdujących się w nim przedmiotów.
Nawiązuje do tradycji, gra z historią. Jednocześnie jest pod urokiem tego miejsca, ale ma też świadomość jego funkcji reprezentacyjnej, jak i jego atrakcyjnej powierzchowności.
Jesteśmy w salonie Gabrieli Rosenzweig. Jesteśmy w jej marzeniu. Artystka zabiera nas w szczególną podróż, udaje się bowiem do harmonijnej krainy piękna. Zanurzeni w pięknym bezczasie wodzimy oczami po jej obrazach, tkaninach, tapetach, meblach. Splendid isolation: nie będziemy chcieli opuścić tych wnętrz. Jest „edel”, szlachetnie i z nutą ekstrawagancji. Takie spotkanie bohemy i burżuazji musi smakować.
Literacką inspiracją dla artystki są „Buddenbrookowie”, wielka epicka saga rodzinna autorstwa Tomasza Manna, opowiadająca koleje losów bogatej rodziny kupieckiej z Lubeki.
Gabriela nie tyle odtwarza dosłownie ich salon, ile buduje jego artystyczną atmosferę. To wnętrze, gdzie eskapistyczną furtką ze świata codziennych powinności wobec rodziny i społeczeństwa jest właśnie piękno, niekiedy naiwne, idylliczne, powierzchowne. Dla większości członków rodzinny to niemal ich klasowa powinność, dla nielicznych z nich ratunek i wielka namiętność.
Bo sztuka jest w tym środowisku jednocześnie wyrazem niekiedy powierzchownych aspiracji wyniesienia się w sferę duchową, sporadycznie także wentylem, zejściem z góry zaplanowanej życiowej drogi.
Paradoks zawarty w tytule wystawy Gabrieli polega na tym, że nie tylko w naszych czasach, wszyscy chcą być zawsze traktowani jako osoby wyjątkowe. Jednak fundament mentalności mieszczaństwa, nawet wyjątkowo zamożnego, to takie wartości jak stałość, posłuszeństwo i praca.
Za Schopenhauerem, którego słowa są tytułem tej wystawy, i który niezwykle silnie wpłynął na młodego Manna, szczególnie za sprawą dzieła „Świat jako wola i przedstawienie”: „Wielka przewaga duchowa izoluje człowieka bardziej niż cokolwiek innego i sprawia, że przynajmniej po cichu jest znienawidzony”.
Artystka zapełnia salon swoimi obrazami, meblami, tkaninami i tapetami. Perski dywan wygłuszy nasze kroki. Tu sobie odpowiemy, czy naszym miejscem jest salon, czy przestrzeń poza nim. Piękno z pewnością jest kuszące.
Wystawa jest prezentacją dyplomu zrealizowanego w pracowni prof. Andrzeja Bednarczyka na krakowskiej ASP
Pokaż mniej