Otwarcie wystawy 25.04.2025, 19:00
Artysta: Bogusław Bachorczyk
Kurator: Arkadiusz Półtorak
Współpraca kuratorska: kolektyw vvłuczęga / warsztat praktyk kuratorskich przy Katedrze Performatyki UJ
Wystawa realizowana w ramach Cracow Art Week KRAKERS 2025
Las, powalone drzewa, rodzinne pamiątki, wspomnienia z ognisk palonych na halach (ognisk palonych z rozmachem, by zaimponować chłopakom z sąsiedniego wzgórza, a także – przynajmniej z perspektywy niektórych – po to, by przypodobać się okolicznym dziewczętom)… Oprowadzanie po wystawie Bogusława Bachorczyka można by rozpocząć właśnie od takiego wyliczenia. Są jednak inne sposoby. Równie dobrym wstępem byłaby lista twórców, z których twórczością dialogują prace zebrane w galerii: Brâncuși, Hasior, Spoerri, Haring… Wystawa zawieszona jest z rozmysłem pomiędzy estetyką neoawangardy i tą bliższą sztuce ludowej, a nawet wiejskiemu rzemiosłu. Prace Bachorczyka nie chcą jednak rozgościć się na dobre w żadnym z tych porządków i w kontekście każdego z nich wywołują wrażenie obcości. Taki stan zawieszenia zwiastuje w przenośny sposób już obcojęzyczny tytuł wystawy – „Vlach”, odpowiednik polskiego „Wołocha” w języku czeskim, słowackim czy serbo-chorwackim. We współczesnej słowiańszczyźnie wyraz ten oznacza przybysza z pasterskich ludów, które niegdyś zamieszkiwały wyłącznie Karpaty południowe, a w XIV wieku zaczęły kolonizować także północną część łańcucha. Co istotne w kontekście wystawy, dawniej słowo „Vlach” oznaczało jednak po prostu „obcego”.
Wystawa jest zapisem podróży Bachorczyka w rodzinne strony, tj. w okolice Stryszawy w Beskidzie Żywiecko-Orawskim, gdzie już w XV wieku pojawiły się pierwsze ślady osadnictwa wołoskiego. W swoich pracach artysta nawiązuje do dziedzictwa Wołochów na różne sposoby – w tym poprzez tradycyjny sposób pracy z drewnem, a także aranżacyjne aluzje do podziałów przestrzennych, które wywodzą się z kultury osadnictwa wołoskiego, a przeświecają do dzisiaj w beskidzkim krajobrazie. Tytuł wystawy należy jednak czytać przede wszystkim przenośnie – jako figurę osobistego doświadczenia artysty, który odwiedza niegdyś-swojskie strony jako swój-nie-swój, połowicznie obcy. Po ukończeniu szkoły podstawowej i wyprowadzce ze Stryszawy Bachorczyk odrzucał stopniowo elementy wiejskiej tożsamości, które uwierały go jako geja, a także studenta i wykładowcę szkół artystycznych, w tym kult pracy fizycznej i przywiązanie do kościoła katolickiego. Z biegiem lat zmianie uległa jednak nie tylko tożsamość autora wystawy, ale i sama Stryszawa. Najlepszą porękę kulturowych i społecznych przemian trwających w beskidzkiej wsi stanowią uratowane z lamusa meble i fragmenty mebli, które stały się tworzywem prac pokazywanych w Shefter Gallery. Obiekty te wypadły z użytku w trakcie gwałtownej modernizacji.
Prace zebrane na wystawie dokumentują próby przepracowania przez artystę własnego uwikłania, ale i jego twórczej konfrontacji z niestabilnością współczesnej kultury wiejskiej, coraz dalszej od klisz przywoływanych dziś na fali tzw. zwrotu ludowego w polskiej sztuce i humanistyce. Większość rzeźb obecnych na wystawie artysta wykonał we współpracy ze swoim ojcem. Relacji obu mężczyzn dedykowane są także dwa asamblaże, w których symbole „otwartej” i „płynnej” kultury ponowoczesnego metropolis zestawiono z obiektami domowego użytku ze Stryszawy, a ściślej – Stryszawy, którą sam Bachorczyk pamięta jeszcze z lat nastoletnich. Jeżeli w pracach tych symbole „wiejskości” i „miejskości” trwają w wyraźnym napięciu – odsyłając do migracyjnych doświadczeń samego Bachorczyka – to w przestrzeni całej wystawy kontrast pomiędzy cytatami z kultury ludowej a domniemanymi elementami miejskimi nie stanowi jednak istotnej przesłanki interpretacyjnej. Jest ona raczej przestrzenią graniczną, podobnie jak pejzaż współczesnych wsi w Polsce – a przynajmniej licznych wsi na południu Polski, które z czasem upodabniają się coraz bardziej do przedmieść. Do trwających tam przemian przestrzennych i kulturowych nawiązują między innymi prace malarskie Bachorczyka, w których rozpoznać można odciski narzędzi z historycznych oraz współczesnych ogrodów i warsztatów w Stryszawie. Z wizualności wiejskiej transformacji czerpie także aranżacja wystawy, w której w charakterze postumentów wykorzystano znalezione materiały jak stare płyty chodnikowe – popularny akcent z podmiejskich i wiejskich ogródków w dzisiejszej Polsce – czy dymne szkło, które stosowano powszechnie w stolarce domowej w latach 80. i 90. Podobnie jak w czasach, gdy Beskidy kolonizowali Wołosi, także dzisiaj beskidzkie wzgórza świadczą złożonym procesom mobilności kulturowej, przyspieszanym tyleż przez migracje, co przemiany gospodarcze i polityczne