Don’t bother my freedom

09-09 - 05-10-2016

Duchowa wolność, która wynika z bezinteresownego aktu sztuki przez duże A to nic innego jak rzecz z przeszłości. Dlatego ja popychałem członków mojej grupy w samo centrum dwudziestowiecznych mass mediów. Przed mikrofonem dziennikarza poważna dyskusja o sztuce jest bezużyteczna. Tylko ten, kto głośno mówi coś szokującego wygrywa – pisał Ushio Shinohara, zły chłopiec, który sprawia wrażenie enfant terrible, japońskiej awangardy i jeden z założycieli ruchu Neo Dadaism Organizers, w swojej autobiografii z 1968 roku, o znamiennym tytule „The Avant-Garde Road”. Rok później, Shinohara był już w Stanach, w samym sercu amerykańskiej kultury pop, zanurzony w wielokulturowości i wściekle konsumpcyjnym deliryzmie Nowego Jorku lat 70’, zachłystywał się tym, co gloryfikował wcześniej i czego nigdy-przenigdy nie poddał, bo nie chciał poddać, krytyce. A i to czynił z przymrużeniem oka, typową dla siebie, nieoczywistą ironią.
Boxing Painting. Entuzjasta ekspresyjnej gwałtowności. Shinohara boksuje, zamoczonymi w farbie rękawicami połacie wielkiej ściany, płótna. Odprawia rytualny taniec. Obsesyjnie, a jednak metodycznie. Z energią furiata. Fighterem jest już przeszło od 50 lat, co jednak symptomatyczne, mniej liczy się dla niego co powstaje, ale bardziej jak. Proces, gest i jego ready made. On sam. Teatr jednego aktora.

Pokaż więcej

Imitacje, a właściwie Imitation Art, to kolejna seria. Nieudolne podróbki kultowych amerykańskich klasyków, afirmatywny hommage albo tylko wyrafinowane appropriation najsłynniejszych dzieł Jaspera Johnsa, Roberta Rauschenberga, George’a Segala. Postbaudrillardowskie, nawet jeśli Shinohara, nie ma pojęcia kim jest Baudrillard, dziś dziwnie banalnie, wtedy prowokacyjne i kontestatorskie, symulakry. Mieszczą coś więcej niż prosty atak na oryginał, coś więcej niż kres modernistycznych kategorii ekspresji. Seria kończy się w gruncie rzeczy, tam gdzie się zaczęła. Wszystko to z przekory. Gdy Rauschenberg w 1964 roku przyjeżdża do Tokio, Shinohara pokazuje mu swoją wersję pracy Coca-Cola Plan, a Rauschenberg na jej widok krzyczy: „Mój synu!”. The first to imitate win. Pierwszy naśladowca wygrywa.

Pop. Pop-Art. Od którego Shinohara wciąż się odżegnuje, a którego estetykę, wewnętrzne napięcia intelektualnych paradoksów, wciąż na nowo wprzęga w chaotyczne, przesycone witalnością struktury. Let’s go with Pop! Rozbłyska w cyklu Oiran, neonowej i uwspółcześnionej wersji malarstwa z okresu Edo, historii kurtyzan z wysokich sfer, a zarazem owocach modernizacji, ale i amerykanizacji powojennego społeczeństwa Kraju Kwitnącej Wiśni. Rozsadza struktury dynamicznych i radykalnie eklektycznych rzeźb-motocykli, karykaturalnych metafor absolutnej wolności. I atakuje, pożera horror vacui, ginących narracji, za którymi nie sposób nadążyć, ruchliwych i ekspresyjnych rysunków, uwodzących cukierkowymi kolorami. Opowieści o świecie, którego trzeba spróbować, jak oldenburgowskiego hot-doga w realu, i zapamiętale, długo smakować. Surrealności, która pozostawia na koniuszku języka słodko-gorzki posmak. Drink more! – nawołuje artysta w jednej ze swoich prac, postmodernistycznym zlepku cytatów z amerykańskich klasyków. Pragnienie nie znika.
I nie chodzi o to, że nie ma w tym substancji. Inaczej, jest to substancja tak sztuczna, że aż sprawia wrażenie prawdziwej. Zupełnie jak plastik, tworzywo, które wciąż się przeobraża, pozwala się kształtować i lepić, które jak pisze Roland Barthes uszlachetnione jako ruch, przestaje istnieć jako substancja. Jest czystym spektaklem.

W Nowym Jorku, gdzie culture of showing i culture of selling osiągają wyrafinowane szczyty, Shinohara odnajduje nieposkromioną witalność i twórczą energię. Wciąż się ściga, wciąż drażni, prowokując publiczność do zajmowania skrajnych stanowisk. Tworzy, sprawiając wrażenie, iż czyni to tak łatwo, jak oddycha i flirtuje z tym, co inni dawno odesłali do lamusa. Wolność dla Shinohary jest wyborem. Często impulsywnym. Niezdeterminowanym niczym więcej jak potrzebą chwili. Gumą balonową, która niespodziewanie pęka, widowiskowo obklejając usta. Bo nawet on zderza się z sytuacjami, kiedy czegoś mu po prostu nie wolno. Coś jest niemożliwe, albo tylko zabronione.
Na szczęście w sztuce wolno wszystko. Artysta niczym motocykl, może iść już tylko do przodu.

Tekst kuratorski: Ania Batko
Kuratorki: Marta Błachut, Lucyna Shefter
Aranżacja wystawy: Marta Dymitrowska

Zobacz artystów:

Noriko Shinohara >
Ushio Shinohara >

Pokaż mniej

previous arrow
next arrow
Full screenExit full screen
previous arrownext arrow
Slider